- Wyprzedaż!
- -20,00 zł

Rafał Molenda
Poruszający, fabularyzowany reportaż wojenny Rafała Molendy, dziennikarza Radia Szczecin. Opowiada o wydarzeniach, jakie miały miejsce podczas XII zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie. Wszystkie postacie i zdarzenia przedstawione w książce są autentyczne - dzięki nim poznajemy rozterki i obawy żołnierzy wyjeżdżających na wojnę.
W magazynie
Bezpieczne Płatności dzięki PayPal i Dotpay
Darmowa dostawa od 129 złotych
Jesteśmy Dla Was od poniedziałku do piątku 8:00-16:00
Patronat medialny:
Prolog
Huk zakończony klaskaniem skrzydeł spłoszonych ptaków wbił się w uszy. Ciemnozielony honker zatrzymał się w chmurze dymu, powstałej w środku konwoju. Sznur pojazdów stanął na dnie wąwozu, jadący za samochodem transporter ostro zahamował. Przez sekundę nie działo się nic. Nienaturalną w lesie ciszę przerwał jęk otwieranych drzwi przedziału desantowego Rosomaka. Z wozu bojowego wyskoczyło kilku żołnierzy. W tej samej chwili powietrze rozdarł rój pocisków. Metalowemu klekotaniu karabinów zawtórował tupot ciężkich butów rozpraszającej się grupy żołnierzy. Drzwi Rosomaka zamknęły się. Jeden z wybiegających upadł. Przestrzeń wypełniło tremolo wystrzałów. W nozdrza wbił się zapach prochu. Kilkanaście metrów od dymiącego się honkera przykucnęło w krzakach dwóch mężczyzn. Nie brali udziału w walce, przyglądali się. Jeden z nich – przez wizjer obiektywu.
– Masz to? Nagrałeś?
– Dźwięk też nagrywam...
– Sorki – facet w mundurze odsunął się od cywila z aparatem.
Kanonada przeniosła się na łagodnie rosnące zbocze wąwozu. Czterech żołnierzy wdrapywało się właśnie na górę, gdy nad urwiskiem pojawił się mężczyzna z karabinem. Miał na sobie mundur. Jego głowę i twarz oplatała biało-czarna chusta. Ramiona oplatały białe taśmy. Pochylił się nad wspinającą się czwórką i wycelował. W tym samym czasie odezwały się karabiny kryjących się za unieruchomionym konwojem żołnierzy. Napastnik upadł, znikając z pola widzenia. Chwilę później czwórka żołnierzy była już na górze, a podszyt lasu porastającego koronę wąwozu zamknął się za ich plecami. Huk wystrzałów wygasł. Bitwa w wąwozie zakończyła się tak nagle, jak się zaczęła. Z wozów ostrzelanego konwoju zaczęły dobiegać komendy żołnierzy, przerywane trzaskami komunikatów z radiostacji.
– Czysto! Przerwać ogień! Wychodzimy! – nad wąwozem rozległy się okrzyki drużyny bojowej. Chwilę później czterech żołnierzy zbiegało ze skarpy.
Kryjący się w krzakach oficer podniósł palec wskazujący.
– Oto i nasi bohaterowie. Łapiesz ich? Ten z przodu to „Diabeł”, za nim „Sroka”. Tych dwóch z tyłu to „Tami” i... „Ordyn”, kierowca tego dymiącego „bombowca”.
Obserwatorzy opuścili swoje stanowisko w krzakach i podeszli do transportera.
– Szybka akcja – rzucił cywil.
„Diabeł”, drobny facet, brunet – jak się okazało po zdjęciu hełmu, z owiniętą wokół szyi arafatką, obrzucił nieznajomego ciężkim spojrzeniem.
– Czyli taka, jaka powinna być – sapał, rozładowując karabin
– Są ranni? – dopytywał facet z aparatem.
– Dwóch, ale już są zaopatrzeni – wyjaśnił krępy, krótko przystrzyżony trzydziestokilkulatek. „Tami” kiwnął głową w bliżej nieokreślonym kierunku.
– Śmigłowiec ewakuacji medycznej już leci...
– A co z honkerem? – cywil spojrzał na wóz, pod którym wybuchł ładunek.
– Czeka na kju er ef – rzucił z zawadiackim uśmiechem starszy szeregowy, który zatrzymał się obok „Diabła”. „Ordyn” otrzepał pył z rękawa i zdjął hełm.
– Na co czeka?
– Na oddział szybkiego reagowania, czyli Quick Reaction Force, w skrócie QRF. Przyjadą, podczepią wóz, odholują do bazy i... – „Ordyn” wskazał na nadjeżdżające transportery – ...o, już nawet są.
– „Tami”, popraw mi ten opatrunek. Jak mam już grać rannego, to muszę mieć podstawy – starszy kapral wyciągnął rękę do ratownika.
– „Sroka”, makijaż też chcesz? – „Tami” zacisnął opaskę na przedramieniu „rannego”.
– Aaa! Chcesz mi rękę zmiażdżyć?! – skrzywił się „Sroka”.
– Miało być dobrze. To teraz jest – medyk uśmiechnął się wrednie.
– Dziękuję, kurwa, bardzo!
– Panowie! Co to za język?! – generał pojawił się nie wiadomo skąd. – To była dobra i szybka reakcja. Macie teraz kwadrans na papierosa i powtarzamy.
Żołnierze nazywali generała „Ojcem”. Nie wyjaśnili, czy ze względu na jego stanowisko, czy styl bycia. To był bezpośredni facet. Gdy coś było źle, dbał o to, by wszyscy dowiedzieli się, że „są do dupy”. Jeżeli jednak rozkazy wykonali bezbłędnie, byli „zajebiści”. „Ojciec” zlustrował załogę „ostrzelanego” wozu i ruszył do następnego w konwoju.
– Tam, gdzie lecimy – zaczął przemowę – powtórek nie będzie! Zapamiętajcie to sobie! Wszystko musi być na sto procent!
Generał wskoczył na schodek desantowy Rosomaka. Przez chwilę rozglądał się w milczeniu, by wreszcie wydać werdykt.
– Dobra robota, chłopcy! Jesteście zajebiści! – To nieprawda, że życiem rządzą przypadki. Życie to fizyka, każda akcja wywołuje reakcję. Każde działanie, przemyślane lub nie, niesie ze sobą konsekwencje. Ja potrzebowałem trzydziestu dziewięciu lat, by to zrozumieć – uśmiechnąłem się do siedzącego w fotelu obok oficera. Marcel wpadł do firmy pożegnać się przed
– Chcesz mi powiedzieć, że zaplanowałeś sobie ten wyjazd?
– Nie. Nigdy tego nie planowałem.
– Więc o czym mówisz?
– Pomyślałem sobie, że wszystko to, co do tej pory robiłem, stworzyło okoliczności, które nigdy by nie zaistniały, gdybym nie był tu, gdzie jestem.
– Coś w tym jest, ale pamiętaj, że trochę ci w tym pomogłem – Marcel jednym ruchem zaciągnął się papierosem i zgasił niedopałek w metalowej popielniczce.
– I wice wersal.
– Wiem, wiem. Dlatego trzymamy się razem, he, he, he.
– Dobra. Kończymy. Muszę wracać do roboty – podniosłem się z fotela.
– No. Ja też muszę lecieć. Pamiętaj o przesłaniu dokumentów i załatw wreszcie ten paszport.
– Przestań się mazać. Załatwię – wyrzuciłem do kosza papierowy kubek po kawie i wyszliśmy z palarni.
To była nasza ostatnia rozmowa w Polsce. Kolejne spotkanie miało się odbyć za dwa miesiące. Tysiące kilometrów stąd. Dlaczego zdecydowałem się na wyjazd? To naprawdę dobre pytanie.
Książka przedstawia sylwetkę nowego papieża: jego życiorys i pierwsze papieskie wystąpienie – słowa wypowiedziane z balkonu bazyliki św. Piotra tuż po wyborze oraz homilie z okresu, kiedy był kardynałem.
Mirosław Wlekły, autor bestsellera „Tu byłem” o Tonym Haliku, z detektywistycznym zacięciem podąża śladem trenera tysiąclecia. Dzięki setkom rozmów z ludźmi, którzy byli blisko Kazimierza Górskiego, tworzy pełny obraz swojego bohatera. Ta książka to nie tylko biografia wielkiego trenera, ale też fascynująca opowieść o złotej erze polskiej piłki.
Pełna biografia Benedykta XVI
Czy pontyfikat Benedykta XVI był jedynie pasmem porażek? Czy wybór tego wybitnego myśliciela i konserwatysty, jednego z najbliższych powierników Jana Pawła II, był efektem strategii hierarchów, by zachować ciągłość nauczania Kościoła? Kim naprawdę jest Joseph Ratzinger i co takiego się wydarzyło, że Benedykt XVI ustąpił z urzędu?
Wyjątkowa książka. Czytając ma się wrażenie uczestniczenia w opisywanych wydarzeniach. Autor dzieli się widzianymi obrazami i własnymi odczuciami. Zakończenie przeszywa dreszczem. Dodatkową wartość stanowią zdjęcia, dźwięki i filmy, które można podczas lektury zobaczyć i usłyszeć dzięki qr kodom. To naprawdę książka obowiązkowa dla każdego, kto miał swoich bliskich na misji, lub interesuje się tym, co na misji w Afganistanie się działo. Pięć gwiazdek ode mnie!
2016-02-08
Niezła
Książka napisana bardzo prostym, przystępnym językiem. Szczególną wartość stanowią QR kody, które kierują do materiałów audio, wideo i zdjęć. Na minus zaliczyłbym romantyczne wstawki dotyczące niejakiej Joanny, która bardziej dziewczęco niż kobieco przeżywała wyjazd ukochanego. Nie do końca pasują do całości i robią nieco melodramatyczne wrażenie. Poza tym książka warta tego, by się z nią zapoznać.