Gorzkie żale – jak narodziła się tradycja?
Od kiedy śpiewamy Gorzkie żale?
Historia Gorzkich żali prowadzi nas do warszawskiego kościoła Świętego Krzyża. Parafię w 1653 roku przekazano Misjonarzom św. Wincentego á Paulo. Przy kościele funkcjonowało Bractwo Świętego Rocha, które prowadziło szpital i pragnęło wieść prym wśród innych stowarzyszeń w kwestii organizowania procesji pokutnych, ożywiających życie religijne wiernych. Ks. Wawrzyniec Stanisław Benik CM (1674-1720) – opiekun Bractwa – otrzymał od ówczesnego proboszcza, a zarazem prowincjalnego wizytatora ks. Michała Bartłomieja Tarło CM, polecenie opracowania nabożeństwa pasyjnego, które miało być proste, zrozumiałe dla ludu i możliwe do odprawienia „w każdym, nawet najbiedniejszym kościele”. Autor z zapałem przystąpił do pracy. W styczniu 1707 r. powstał tekst Gorzkich żali, a w lutym został wydrukowany jako „Snopek Miry z Ogroda Gethsemańskiego…”. Rozbudowany tytuł wyjaśniał, że jest to „Żałosne rozpamiętywanie gorzkiej Męki Syna Bożego”, do którego dodano „króciuchne” nabożeństwo eucharystyczne. Zgodnie z zamiarem autora miało być praktykowane „co piątek”, a w Wielkim Poście „około godzin nieszpornych”.
Nabożeństwo Gorzkich żali po raz pierwszy publicznie odprawił w kościele Świętego Krzyża ks. Stefan Wierzbowski 13 marca 1707 roku, w I niedzielę Wielkiego Postu.
Niespodziewana popularność
Autor tekstu nawet w najśmielszych marzeniach nie przewidział ogromnej popularności tego nabożeństwa. W 1710 roku świętokrzyski proboszcz ks. Bartłomiej Tarło CM uzyskał godność biskupią i objął rozległą diecezję poznańską, co sprzyjało rozpowszechnianiu nowego nabożeństwa pasyjnego.
Gorliwi członkowie Bractwa Świętego Rocha nie zadowolili się cotygodniową praktyką, ale śpiewali Gorzkie żale codziennie. Kolejne warszawskie parafie wprowadzały je do swoich praktyk duszpasterskich. Zaniepokoiło to Zakon św. Dominika, bo trudno było nie zauważyć, że nabożeństwa w kościele Świętego Krzyża cieszą się większą frekwencją wiernych niż te organizowane u dominikanów, gdzie śpiewano Pasję według dawnego zwyczaju, a więc po łacinie. Bractwo Różańcowe przy kościele dominikańskim złożyło do Stolicy Apostolskiej skargę na Bractwo Świętego Rocha, że „wprowadza jakieś nowości do liturgii”, jednak Gorzkie żale otrzymały aprobatę Watykanu.
Nabożeństwo, które zdumiało Papieża
W czasach bardziej współczesnych wielkim entuzjastą Gorzkich żali okazał się Achille Ratii, późniejszy Pius XI (1857-1939). Papież ten będąc wcześniej nuncjuszem apostolskim w Polsce, poznał to nabożeństwo i często „na klęczkach w nim uczestniczył, a mając w rękach tekst, śledził słowo za słowem, wiersz za wierszem, myśli i rzewną melodię tych niezrównanych, choć prostych pieśni. A po trzech godzinach trwania nabożeństwa opuścił kościół, nie szczędząc pochwał zarówno do Gorzkich żalów, jak i pobożności ludu polskiego”. Gdy później jako Głowa Kościoła przyjmował w Watykanie pielgrzymów z Polski, pytał, czy nadal śpiewają Gorzkie żale i zachęcał do podtrzymywania tej praktyki.
Może nas dziwić długość wielkopostnego nabożeństwa, ale pamiętajmy, że wówczas śpiewano wszystkie trzy części, a nierzadko jeszcze przedtem Nieszpory, kaznodzieja wygłaszał płomienne, długie kazanie, uprzywilejowane używaniem „paradnej stuły”, a po suplikacjach była jeszcze procesja eucharystyczna ze świecami.
Jak Gorzkie Żale zdobyły serca Polaków
W upowszechnianiu Gorzkich żali wielkie znaczenie miał fakt, że spośród 31 seminariów duchownych w Polsce aż 22 prowadzili Księża Misjonarze. Klerycy w czasie formacji uczestniczyli w tym nabożeństwie, a idąc później pracować na parafie, chętnie wprowadzali tę formę pobożności pasyjnej. Zgromadzenie św. Wincentego á Paulo wygłosiło tysiące serii misji ludowych w kraju i za granicą, proponując różne modlitwy i nabożeństwa, wśród których Gorzkie żale miały dominującą pozycję. Misjonarze korzystali z własnego wydawnictwa, co ułatwiało dystrybucję i obniżało koszty druku śpiewników oraz modlitewników.
Żeńskie Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego á Paulo również propagowało Gorzkie żale w kościołach, kaplicach, szpitalach i przytułkach, gdzie siostry posługiwały.
W połowie XIX w. nabożeństwo znane już było w całej Polsce i nie tylko. W księdze protokołów Bractwa Świętego Rocha ze stycznia 1848 r. widnieje wpis: „Nie masz bowiem kościoła, gdzie tylko język polski zasięga, aby odprawiane nie było nabożeństwo pasyjne, czyli Gorzkie żale”.
Zachowały się relacje misjonarzy, że wierni pochodzenia polskiego żyjący w Turkiestanie, Brazylii czy Ameryce Północnej śpiewali w Wielkim Poście Gorzkie żale zamiast nieszporów albo w niedziele i święta przed sumą. Z opisu misji polskiej w Londynie wynika, że tę praktykę stosowano nawet codziennie wieczorem. Znane są też tłumaczenia na język litewski, niemiecki i angielski.
W ciągu zaledwie pięćdziesięciu lat od pierwszego publicznego wykonania Gorzkich żali ukazało się drukiem co najmniej piętnaście wydań czcigodnego tekstu. Ks. Stanisław Jamiołkowski zauważył, że „żadna książka w języku polskim, a może i w powszechnej bibliografii nie wyszła w tym czasie w tylu egzemplarzach, jak Gorzkie żale”.
Więcej przeczytasz w książce Iwony Józefiak OCV Gorzkie żale